,

sobota, 25 kwietnia 2015

Wiklina wraca do łask :)

Po krótkiej przygodzie z kanzashi postanowiłam wrócić na chwilę do tego co lubię najbardziej - czyli papierowej wikliny. Tak się zafiksowałam na punkcie tego składania wstążeczek itp, a jeszcze chwile to zapomniałabym jak skręcać gazetowe rurki :) hehe :) 
Okazja do powrotu była pierwszorzędna, ponieważ odwiedzając Wasze blogi natknęłam się na świetną zabawę organizowaną przez Monię z Kolory Życia. Sama nazwa już mnie zainteresowała bo nazywa się Kocia Zabawa. Już na samym początku pomyślałam "Nie no, ja taka Kociomanka, nie mogłabym tego odpuścić". Tak więc melduję się ze swoim Kociakiem - a raczej Kicią:


I jeszcze zbliżenie na główkę:


Wiem, że ze względu na motyw przewodni Zabawy te zdjęcia będą oglądać Miłośniczki i Miłośnicy Kotów, tak więc wybaczcie Kochani za zdjęcia poniżej, ale już wszystko tłumaczę:


Kiciuś oprócz dekoracji może jeszcze pełnić funkcję koszyka, do którego można schować "co kto lubi" i podarować bliskiej osobie, np: wersja %


i wersja "słodka"


Trochę tych kociaków już u mnie powstało, wszystkie można znaleźć TUTAJ.
Czy nie ucieszylibyście się z takiego prezentu? W dodatku z "bogatym wnętrzem" :)
I jeszcze banerek Zabawy:


czwartek, 23 kwietnia 2015

Prawie żonkil - kanzashi c.d.

Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim ostatnim postem - dostałam tyle pochwał, że odważyłam się na drugie podejście do kanzashi. Fajnie, że w internecie jest dużo filmików z tuto-rialami na ten temat - co pooglądałam jakiś to od razu chciałam spróbować czy mi wyjdzie :) Jeden z takich materiałów znalazłam TUTAJ.
Wszystko wyglądało na bardzo łatwe, tu pozginać, tu posklejać i wychodzi śliczny kwiatuszek. Niestety u mnie nie poszło tak łatwo. Oto dowód:

 
Najgorszy problem miałam z tym, że jedyne wstązki jakimi dysponowałam to kolor biały i zielony o szerokości 5 cm. Potrzebne były: biała na 7 cm i żółta na 5 cm. Sklep za daleko żeby iść no i jakby nie patrzeć takie wstążki trochę kosztują. W dodatku wszystko chciałam robić "już":) Ale jak to mówią "potrzeba - matką wynalazku" a i blondynki czasem potrafią być kreatywne hehe :)
To co widzicie - odcień żółty i pomarańczowy to nic innego jak właśnie biała wstążka pomalowana farbą w spray :)
 Chciałam aby mój kwiatek chociaż trochę przypominał żonkila - kolorom mogłam zaradzić farbą ale na szerokość wstążki już nic nie poradziłam, wiec płatków musiało być troszkę więcej niż w rzeczywistości.

Mam jednak nadzieję, że przynajmniej ze względu na kolory w mojej pracy mogę wziąść udział w zabawie którą organizuje Kreatywny Bazarek:


W tej zabawie biorę udział po raz pierwszy, ale zapoznałam się z regulaminem i obiecuję, że będę go przestrzegać :)

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kanzashi - początki :)

Mało mnie tu ostatnio, zresztą nie tylko u siebie nic nie dodaję ale przyznam, że do Was też nie za często zaglądałam.... Poprawię się, zacznę już od dzisiaj i na pewno pozostawię po sobie jakiś ślad :)

Jak mnie nie było to nie próżnowałam, zostawiłam trochę na boku swoja ulubioną technikę - papierową wiklinę - i postanowiłam spróbować czegoś nowego. Żeby było jeszcze bardziej ciekawie - to zabrałam się od razu za dwie nowe techniki :) Pierwsza z nich to "scrapbooking" - ale o tym innym razem, a druga to "kanzashi". Nie wiem czy jest się czym chwalić, bo początki zawsze są kiepskie ale jak wkleję pierwszą pracę to potem jak już się nauczę będzie widać postęp.
A zatem "mój pierwszy raz" z kanzashi wygląda tak:


To "coś" zostało wyposażone w gumkę i będzie służyć jako ozdoba do włosów:


Kolorek przewodni specjalnie wybrałam jako fioletowy żeby wziąść udział w zabawie u Danusi CYKLICZNE KOLORKI:


Powiem szczerze, że za fioletem nie przepadam jakoś szczególnie, mam kilka ubrań w jego różnych odcieniach, ale w sumie leża w szafie i nie wiem czy się doczekają kiedyś na swój dzień :)

No i chyba tyle na dzisiaj. Chciałam jeszcze zaproponować jakiegoś zwierzaka dla naszego Stefana ale nie mogę się zdecydować na jednego konkretnego. Myślę, że On jest taki sympatyczny i milutki, że zaprzyjaźnił by się z każdym - począwszy od dżdżownicy - której by nie zjadł - bo jest przecież "rekodzieło-żerny", a skończywszy na bocianie, który z kolei miałby chrapkę na jego "apetyczne żabie udka" :)


sobota, 11 kwietnia 2015

Koszyki jako podziękowanie dla Rodziców.

Ale fajnie - cieplutko, przyjemnie :) 
Idealna pogoda do aktywnego wypoczynku i zrzucania poświątecznych kilogramów. U mnie przy okazji wolnej soboty oprócz sprzątania, biegania, spacerów itp znalazł się jeszcze czas na aktywność dla palców i umysłu - powstały koszyki, których w sumie dawno już nie było:


Tym razem sukienka z elementami mocnego różu:


więc i Pan Młody musiał mieć takie dodatki:


Razem tworzą dobraną parę, do których można schować alkohol lub słodkości:


Tym razem koszyki nie będą wręczone jako prezent dla Młodej Pary ale to Nowożeńcy obdarują nimi swoich Rodziców.

AddThis