,

sobota, 25 marca 2017

Kosz zakończony "francuzem" :)

Cześć!
Witam się, bo nie było mnie prawie całe dwa miesiące - ale już wyjaśniam dlaczego. Ostatni post - ten o misiu z pomponów - opublikowałam dwa dni przed porodem. Tak, tak! Nie chwaliłam się wcześniej ale zrobię to teraz: od 7 tygodni jestem szczęśliwą mamą :) :) :)
Córeczką też się pochwalę, ale to za chwilę...... Najpierw pokaże moją ostatnią pracę:


Duży a'la wiklinowy kosz o różnym przeznaczeniu. Ten konkretnie będzie służył jako rekwizyt do sesji noworodkowej, ale sprawdziłby się również jako pojemnik na pranie, zabawki czy inne bibeloty.


Nie wiem czy dobrze to widać, ale kosz jest bardzo duży. Ma 75 cm długości i ponad 40 cm szerokości. Oj poszło na niego trochę rurek... ale miałam je w zapasie. Przez ostatni okres ciąży ich skręcanie to było moje główne zajęcie - teraz były "jak znalazł" :)


 Jeszcze kilka słów o zakończeniu koszyka. Wcześniej przy tego typu pracach wykonywałam warkoczyk zaginając kolejne rurki tak jak np. tutaj. Sposób fajny, ale zawsze miałam problem z dokładaniem rurek, kiedy chciałam żeby warkocz był szerszy i zaczęłam kombinować jakby to zrobić inaczej. No i wymyśliłam - dokładniej wyśniłam :) Tak czasem mam, że jak się intensywnie nad czymś zastanawiam to rozwiązanie przyśni mi się w nocy :) :) 
Mianowicie postanowiłam zrobić zakończenie tak jak się robi warkocza francuza. Trzy rurki zgięłam w pół, zahaczyłam o jedną wystającą z koszyka i zaczęłam pleść warkocz - dokładając za każdym razem te wystające. Szybko, łatwo i można bez problemu zrobić warkocz dowolnej szerokości. Nie mam fotek z tego etapu pracy, bo nie wiedziałam co z tego wyjdzie, ale przy następnej okazji na pewno zrobię, bo będę tak kończyć jeszcze nie jeden raz :)


Na koniec obiecane zdjęcie córeczki :)


AddThis